Lilu zdecydowanie nie jest mistrzem kombinowania, nie proponuje sama od siebie nowych zachowań, zazwyczaj robi to co już umie, a gdy mi nie do końca o to chodzi, siada i patrzy zrezygnowana. Jest w tym moja wina, całe życie ją naprowadzałam, niestety.
Na dzisiejszej sesji klikerowej postanowiłam, że zrobimy kolejny krok w ogarnięciu ciałka, a mianowicie, że nauczę ją włażenia do miski wszystkimi 4ema łapami. Wzięłam miskę i próbowałam Lilu na nią naprowadzić, aby chociaż jedną łapą jej dotknęła, niestety bez skutku. Popisała się za to perfekcyjną umiejętnością omijania jej bez patrzenia na nią. ;) zrobiłam mały stop, żeby zastanowić się, dlaczego ona nawet nie chce jej dotknąć. Najprawdopodobniej miska kojarzyła się jej z jedzeniem i niczym innym ;) więc wzięłam inną, starą miskę, z której jadła za szczeniaczka, i której już nie pamięta. Postawiłam ją przed Lilczakiem, ona na nią spojrzała i całkiem spontanicznie jej to kliknęłam. Druga cześć naszej sesji zmieniła się w kształtowanie. Standardowo: kilka klików za samo popatrzenie, potem brak kliku - pacnięcie łapą, znów kilka klików, druga łapa, jeszcze potem próba wzięcia w zęby i właściwie na tym się skończyło. Pomysły Li się wyczerpały, więc patrzyła tylko na miskę i na mnie, na miskę i na mnie co jakiś czas podchodząc, bo może po prostu zapomniałam kliknąć i wyrzucić smaka?
Cóż, kształtowania raczej kontynuować nie będziemy, Li po dłuższym czasie bez nagrody zaczyna się poddawać, a ja nie mam pomysłu jak rozruszać jej łepetynkę. Poza tym ja nie mam cierpliwości, faktem jest, że wszystkie sztuczki szły nam szybko i zajmowały jedną sesję. Pies mnie zbyt rozpieścił ;-)
Znowu widzę u siebie to, że przestaję ją doceniać, mimo kilku ostatnich sukcesów wciąż czegoś mi brakuje... Zła jestem na siebie, ale nie potrafię znaleźć źródła niedosytu w naszej pracy. Ehh, jeszcze tydzień i ostatnia (tfu tfu) cieczka skończona, zaczynamy pracę w nowych miejscach i spotkania z psimi znajomymi. :)
/powtórzę, jeśli ktoś mieszka w Krakowie i ma psa z predyspozycjami do frisbee, a nie chce nic robić w tym kierunku, to ja się chętnie zajmę/ :DD
Z chęcią bym Was poznała, bo od jakiegoś czasu obserwuję Lilu :) niestety... Warszawa... :(
OdpowiedzUsuńwww.csa-vivat.blogspot.com
Oj nie martw się! Lilu to zdolna psinka! Kilka dni i napewno nauczy sie sztuczek, które dla niej przygotowałaś!
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Weronka&Lucky!
http://terrier-lucky.blogspot.com/