Nie zezwalam na kopiowanie tekstów i zdjęć ze strony bez mojej zgody, zgodnie z Dz. U. 94 nr 24 poz. 83, sprost.: Dz. U. 94 nr 43 poz. 170 cyt.:
kopiowanie, przetwarzanie, rozpowszechnianie materiałów w całości lub w części bez zgody autora jest zabronione, stanowi naruszenie praw autorskich i powiązane jest z odpowiedzialnością karną”.

czwartek, 30 sierpnia 2012

Back to summer paradise...

Przerażające jest to, jak czas szybko płynie. Jeszcze niedawno skrobałam posta "Podsumowanie wakacyjnych postanowień" (rok temu), zaraz potem cieszyłam się, gdy wychodziłam ze szkoły z zakończenia roku szkolnego (2012)... Ten rok zapowiada się szalony, miejmy nadzieję, że uda mi się go przeżyć :D
A tymczasem postanowiłam naskrobać coś o tegorocznych wakacjach. Nie były jakieś szalone, najbardziej brakowało mi wyjazdu z Lilu na jakąś wieś, bez kontaktu z cywilizacją :PP spacerów po lesie, nad wodę... całe wakacje spędziłyśmy w mieście.
Przez lipiec nie robiłyśmy właściwie nic ;) oprócz nauczenia się kilku nowych sztuczek. Podczas mojego wyjazdu Li była u znajomej, a potem zaczęła się cieczka i tak zleciał nam cały miesiąc :P Sierpień był trochę aktywniejszy, byłyśmy na wielu różnych treningach, spacerach, generalnie mam dość Błoń na najbliższy miesiąc :D wzięłyśmy się w końcu porządnie za obi. Nasze chodzenie przy nodze się poprawiło, choć wciąż nie jest idealne.


 Celem naszych wakacji było udoskonalenie pracy w nowych miejscach, gdzie jest dużo więcej rozpraszających bodźców. Czy się to udało? Hmm, niestety to jest temat, nad którym załamuję ręce. Nie wiem od czego to zależy, nie wiem, co jeszcze mam robić, nie wiem, czy nie lepiej odpuścić... praca Li zmienia się jak... no nawet nie umiem znaleźć porównania. Teraz może być ok, ale za sekundę pies nagle BUM! koniec! aktualnie wypięła się na zabawki, ukochane szarpaki są okropne, ostatnio olewa również żarcie... Co mnie bardzo boli nie przychodzi. Gdy ja uciekam ona nie biegnie. Jedynie ok jest w domu, no ale ileż można tłuc sztuczki i to jeszcze w miejscu, które sucz zna na wylot?
Podjęłam również bardzo trudną decyzję, nad którą rozmyślałam godzinami. Zrezygnowałyśmy z flyballu.
Co prawda w przyszłym roku będę biegać z Bertą, ale jednak to nie to samo, co z własnym psem. Mam wrażenie i ogromną nadzieję, że to tylko ciąża urojona, że to minie, że po sterylizacji wszystko zniknie i że to tylko zła bajka. Niestety, jeśli dalej taki stan pozostanie (bo takich kryzysów w naszym życiu był ogrom), będziemy powoli musiały rezygnować ze wszystkiego. Łatwo powiedzieć "nie poddawaj się, walcz!" ale co ja mam zrobić? Nie mam już pomysłu...

czwartek, 2 sierpnia 2012

Zabieramy się do pracy!

Cieczka powoli zbliża się ku końcowi - nareszcie wolność! Nic już nas nie trzyma w domu :) Zaczynamy bardzo, bardzo pracować - jeździć, ćwiczyć, socjalizować.

biedne psie dziecko!

Jak nam minął lipiec? Hmmm... szału nie ma, wiele nie zrobiłyśmy, ale mamy na swoim koncie kilka małych sukcesów. Nowe sztuczki:
"buty" (tak wiem, kreatywna nazwa :D) czyli sztuczka pewnie wszystkim dobrze znana, polega na tym, że pies w pozycji "a kuku" daje łapy na nasze stopy,


"gdzie jest?" smak chowany w prawej lub lewej dłoni, pies ma za zadanie wywęszyć w której i właściwą dłoń pacnąć łapą,

"trzymaj" coś na głowie :)

oraz w końcu mogę powiedzieć, że ostatecznie opanowałyśmy
"ładuj się" czyli wskakiwanie na stopy :)


 Chciałam zrobić z nią stanie na stopach gdy ja leżę na plecach, widać że chce, ale nie może, nie umie się przełamać, żeby wskoczyć (z łóżka wchodzi ślicznie). Odpuściłam, po co psa stresować? ;)

Poza sztuczkami Lilu z nienawiści przeszła do lubienia piłek na sznurku! Fajnie się szarpie, jest zaangażowana i piłkę można traktować jako nagrodę. Tak samo jesteśmy na bardzo dobrej drodze do pokazania, że duże frisbee nie gryzie i też się je da łapać! Zdecydowanie widać, że ma jeszcze bardzo lekki i niepewny chwyt przy rzutach, ale sądzę, że trochę pracy i będzie git majonez ;) Szarpie się bardzo ładnie.



Baardzo, bardzo malutko robimy z obi.


Poza tym żyjemy



czajnik ;p



Jest fajnie! :)