Nie zezwalam na kopiowanie tekstów i zdjęć ze strony bez mojej zgody, zgodnie z Dz. U. 94 nr 24 poz. 83, sprost.: Dz. U. 94 nr 43 poz. 170 cyt.:
kopiowanie, przetwarzanie, rozpowszechnianie materiałów w całości lub w części bez zgody autora jest zabronione, stanowi naruszenie praw autorskich i powiązane jest z odpowiedzialnością karną”.

niedziela, 21 kwietnia 2013

3 lata

Tak, mój mały Mistrz obchodzi dzisiaj swoje trzecie urodzinki!
Jakoś nie czuję weny do napisania długiej, full wypas notki ;). Po prostu ogromnie cieszę się, że mam przy sobie tego kudłacza i mam nadzieję, że przed nami jeszcze wiele, wiele lat i przygód razem!


sobota, 13 kwietnia 2013

O tym jak Lilu została Talentem Roku!

W poprzedniej notce pisałam o występie na szkolnym pokazie talentów. Dostałam wtedy info, żeby przygotować się na kolejny pokaz na czerwiec... po czym plany się zmieniły, na piątek 12.04 na kolejną edycję w sąsiedniej szkole... o czym dowiedziałam się (przypadkiem!) w poniedziałek. Czyli było 5 dni na przygotowanie układu, wybranie muzyki, przećwiczenie go żeby wyglądało to lepiej niż poprzednio. Dużo czasu nie było, zwłaszcza, że dzień przed było moje bierzmowanie, a szkoła szła wciąż swoim tokiem wcale nie żałując sprawdzianów i kartkówek... Mimo wszystko dałyśmy radę! Zawsze mówiłam, że spontan najlepszy - jakoś o 3 w nocy naszła mnie wena, wzięłam kartkę, długopis i zaczęłam tworzyć nasz układ... Piosenki do wyboru miałam dwie, ostatecznie wybrałam imagine dragons - it's time. To był strzał w dziesiątkę, nie dość że łatwo mogłam dopasować sztuczki do rytmu muzyki, to jeszcze jest tam bardzo fajny fragment, który zresztą zauważyłam po występie czytając tłumaczenie...
The path to heaven runs through miles of clouded hell right to the top
Don't look back
No dobra, może u nas nie było takiego strasznego piekła, ale te wszystkie kryzysy dały w kość... :P

Wszystko przećwiczyłyśmy może dwa razy... a potem nadszedł piątek ;)
Budzę się, patrzę na zegarek, a tu 9:00... za pół godziny miałyśmy być w szkole, a ja nie ogarnięta, pies nie przygotowany, sama droga też trochę zajmuje... na szczęście udało nam się zdążyć na czas. A nawet byłyśmy chwilę przed, ponieważ okazało się, że występy zaczynają się znacznie później, nasz to już w ogóle, ponieważ szły kolejno klasy 1-3, 4-6 i gimnazjum. Hmm, to nie było zbyt dobre - podstawówka, milion dzieci, wszystkie MUSZĄ zobaczyć pieska, MUSZĄ go pogłaskać, MUSZĄ, po prostu MUSZĄ, bo tak. Prosiłam o 'nie denerwowanie pieska, bo jest przed występem' ale nie zawsze to coś dawało, dlatego uciekałyśmy do szatni...

Lilu na szczęście miała pełny olew na dzieci, chodziła luźno bez smyczy - wystarczało, żebym ja gdzieś odeszła, a ona za mną jak żmijka prześlizgując się między naszym młodym pokoleniem ;) Gały miała cały czas wlepione we mnie, przy dzieciach była nawet bardziej skupiona, gdy robiłyśmy jakieś sztuczki one się odsuwały i patrzyły, także mądry piesek wywnioskował, iż moja komenda równa się z uwolnieniem od zbyt dużej ilości małych rączek! Bardzo cieszę się, że cały czas merdała ogonem, nie wyłączyła się i nie było tego wyrazu 'pańcia uciekajmy stąd'..
Ostatecznie wystąpiłyśmy chyba po 1,5/2 godzinach od przyjścia, także pies był zmęczony, nie tylko dzieciakami, ale także ogólnym hałasem i nowym miejscem. Widoczna była praca na zwolnionych obrotach, ale wszystkim się podobało! Naprawdę pierwszy raz spotkałam się z sytuacją, gdy wszyscy są 'na tak' co było dla mnie miłym zaskoczeniem :)
Co do samego występu - nie wyszła nam sekwencja 'kuku-poproś-dziesiątka' zupełnie nie wiem czemu, bo Lilu ma to zakodowane w główce dość porządnie i robi to z automatu, nie wyszedł nam też 'ukłon' pod koniec, kiedy to Li postanowiła sobie dwa razy zawarować. A gdy wcześniej dostała komendę 'zdechł' ukłon wyszedł perfekcyjnie ;))) Trzeba wiedzieć, że gdy Li wpadnie w fazę klapnę zamiast się kłaniać, nie zrobi tego porządnie dopóki nie włożę jej ręki pod brzuch i nie powtórzę komendy. Cyrku tam już nie chciałam robić, więc to olałam i skończyłyśmy występ. Mamy nagranie, wrzucone na fejsa, także jakby ktoś nie mógł zobaczyć to proszę o komentarz, przerzucę na yt :)
Wnioski? Podświadomie za dużo i za często niepotrzebnie pokazuję jej co ma robić. Poza tym jak na takie warunki dała radę, naprawdę jestem z niej mega dumna!
Zaraz po złapałam smycz i wyszłyśmy na zewnątrz złapać trochę powietrza. Jak na złość zaczęło lać, więc nasze dotlenianie się nie trwało zbyt długo :P wróciłyśmy i znowu dzieci... które jakoś cudownie się rozmnożyły! No cóż, wybór był taki: albo zostajemy na korytarzu i Lilu jest przez nie mordowana, albo idziemy na salę, gdzie maluchy na szczęście siedzą grzecznie, ale jest dużo głośniej. Wybrałam opcję drugą, Lilokowi najwidoczniej też się spodobała, wskoczyła mi na kolana i poszła spać olewając hałas :) Jakoś przetrwałyśmy do ogłoszenia wyników. Z każdej grupy wiekowej było wybierane kilka wyróżnień i główny tytuł Talent Roku. Szczerze miałam mieszane uczucia czy go zdobędziemy, mimo, że reakcja publiczności wskazywała dość jednoznacznie i każdy mnie o tym zapewniał. Tak to już jest, gdy się w tym dłużej siedzi, widzi się więcej niedociągnięć od statystycznego Kowalskiego :P
Tak więc siedzimy sobie spokojnie na końcu sali gimnastycznej, słychamy nazwisk tych, którzy otrzymali wyróżnienia, ja staram się nie denerwować, a chwilkę potem... 
"no i oczywiście nasz Talent Roku, tylko chyba śpi..." 
chwilka ciszy zanim publiczność zrozumiała, każdy obrócił się do tyłu i z bananami na twarzach wszyscy zaczęli bić brawo, w sali dość konkretnie zahuczało! Mój uśmiech był niemało większy, łzy stanęły mi w oczach (ale się nie rozpłakałam, yeah! :D), to było bardzo fajne uczucie, byłam tak cholernie dumna, szczęśliwa i nie wiem co jeszcze, że.. ah i oh ;) Niezapomniane :) 13 edycja, nasza szczęśliwa!
Li wróciła do domu i odsypiała resztę dnia... wyglądała jakby trochę przesadziła z %%... ;-)
A na kolejny pokaz zostałyśmy zaproszone już w następny piątek z okazji Dnia Ziemii, tym razem w trochę innych warunkach, na zewnątrz.

Jestem mega zadowolona z Liloczka, stąd taka długa relacja (ha, niby zwykły występ w szkole, a tyle emocji ;)), po prostu musiałam opisać wszystko z najmniejszymi szczegółami :D Każdemu, kto dotrwał do końca - DZIĘKUJĘ!

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Spring, where are you?

Pierwsza ważna informacja: od piątku blog będzie funkcjonował pod nowym adresem http://liluckcs.blogspot.com/

Chyba nikogo nie zdziwimy pisząc, że u nas kwiecień i ŚNIEG. Co prawda dzisiaj przez kilka godzin świeciło ładne słoneczko, ale nie zapominajmy o prima aprilis :) Blog zyskał nową szatę na przywołanie wiosny, która mam nadzieję nadejdzie już niedługo. Oprócz nowych kolorów edytowałam strony, na które możecie trafić klikając w banerki po prawej stronie, a także każdy post dostał etykiety. Mam nadzieję, że nowy wygląd przypadł Wam do gustu ;)

U nas trochę nowości. Aktualnie pogoda nie pozwala nam na dużo, dłubiemy sobie obi i ćwiczymy różne kombinacje na hopkach, a także uczymy się nowych sztuczek. W planach mam zamiar zająć się rozwijaniem Lilokowych umiejętności fizycznych.
21.03. miałyśmy okazję wystąpić w szkolnym pokazie talentów. Miałam bardzo mieszane uczucia jak to wyjdzie, jednak ostatecznie okazało się, że oczywiście to ja zawaliłam - stres mnie zjadł kompletnie i zapomniałam o kilku sztuczkach. Sucz natomiast spełniła swe zadanie na 101%! Udało się wywalczyć II miejsce (brakowało jednego głosu do remisu z I), ale czuję niedosyt. Na szczęście zostałyśmy zaproszone na inny pokaz w czerwcu, więc jest jeszcze dużo czasu do przygotowania czegoś fajnego. ;)

Zdjęcia z początku marca, gdy wiosna przyszła do nas na chwilkę.

piesek radośnie sobie hasał



i wcale nie było zimno :c










Potem przyszła znów zła zima... która trwa do dzisiaj...




wiosno, czekamy!