Tak tak tak! Nie porzucamy frisbee!
Od czasu wzięcia udziału w kursie zmieniło się wiele w naszej pracy. Teraz każdy rodzaj pracy jaki Lilu zaoferuję jest dla niej atrakcyjny, dlatego nie muszę np. dodatkowo interesować ją dyskami. A jeśli chodzi o frisbee to zmieniło się masakrycznie dużo! Przez zimę ćwiczyłyśmy sobie "koordynacje pyska" bo Lilu miała z tym ogromny problem i bardzo poprawiła jej się łapalność. Ja nauczyłam się rzucać do overów i tuturutu.... Lilu zrobiła pierwsze w swoim życiu reverse chest vaulty i back vaulta, a także częściej łapie pseudo-bachandy (wyrzucane może na 3 metry, ale zawsze coś :D) ! Czy może być jeszcze lepiej? Tak, muszę się nauczyć ciapać Lilu, bo ona wymaga dość specyficznego rzucania :P Ale jeśli chodzi o psa - jest idealnie!
Tak w ogóle polecam przepis na gumowe dyski: ze swoją nieumiejętnością rzucania wrzuć dekielka w jakąś dziką, zarośniętą dżunglę, pozwól mu przeżyć tam rok w temperaturach od -30 do +30, a potem go znajdź i użytkuj :D (dysk, który ma właśnie taką historię to ten biały cs )
Wyyżej pańcia, wyżej!
Śliczne overki..
Rollerów nigdy nie nauczę się rzucać, przynajmniej nie dyskiem pup :P
Znowu wyżej!
Bo jak jest wyżej, to piesek łapie! Udało się!
Multiple, przy którym suka nie umie ustać w miejscu :P
I tapy od drzewa, które też są dla nas dużym sukcesem
A po pracy czas na relaks, czyli patyczki
I wspólne tarzanie się w trawie :P