Nie zezwalam na kopiowanie tekstów i zdjęć ze strony bez mojej zgody, zgodnie z Dz. U. 94 nr 24 poz. 83, sprost.: Dz. U. 94 nr 43 poz. 170 cyt.:
kopiowanie, przetwarzanie, rozpowszechnianie materiałów w całości lub w części bez zgody autora jest zabronione, stanowi naruszenie praw autorskich i powiązane jest z odpowiedzialnością karną”.

czwartek, 28 lipca 2011

Dobry dzień

Chyba każdy ze swoim psem ma dobre i złe dni. Kiedy coś nam wychodzi lub kiedy kompletnie nic. U nas na szczęście przeważa to pierwsze. :)

Dzisiaj był właśnie taki dobry dzień. ;)

Po pierwsze: wraz z zakupem nowego szarpaka Lilu zdecydowanie ma mocniejszy chwyt. Tamte po prostu nam nie leżały. Teraz mogę kręcić sobie psem na prawo i lewo, w górę i w dół 8)

Za szarpak dziękujemy Patrycji od Zoe - jest cudowny :)





Po drugie: W końcu po totalnym olewie na frisbee suka zaczęła pracować! Szarpała się, ŁAPAŁA rollery więc mam nadzieję, że koniec z taranowaniem dysku :D, leg overy przeskoczone! i śliczne flipy.
A jeszcze niedawno nie chciała się szarpać, nie przynosiła, wszystko było ciekawsze, tylko nie frisbee...


Po trzecie: Lilu zaczęła skakać! Tak, wreszcie przyszły efekty naszych morderczych treningów ;) Wcześniej podnosiła się tylko przy flipach, a teraz była cała w powietrzu :D A co nam najbardziej pomogło? Świadomość zadu. Lilu naumiała się ;-) wchodzić tylnymi łapami na podwyższenia typu parę książek itp. Wcześniej kompletnie nam to nie szło, przez moje nastawienie...
Co prawda była to opcja pies-latający-w-celu-upolowania-szarpaka, ale mam nadzieję, że ładne skoki uda nam się przerzucić na frisbee.
Zdjęć, które ukazywałyby to piękne zjawisko, jakim niewątpliwie jest mój pies w powietrzu nie mam, fotograf wyjechał i sama musiałam ogarnąć psa i aparat, jednak postaram się o coś lepszego w najbliższym czasie. :D




I dwa zdjęcia z free time'u ;d

 prawie wystawowe


 i z babcią Punią, jedynym psem, którego Lilu się nie boi ;)

sobota, 23 lipca 2011

.

Było na kwejku już dawno, miałam gdzieś zapisane i przed chwilą to znalazłam... nie potrafię napisać żadnego komentarza do tego obrazka, po prostu true!

środa, 20 lipca 2011

Pretty girl!

Ostatnio patrząc na Lilu stwierdzam, że nareszcie zaczyna wyglądać ładnie. ;) Przynajmniej na pierwszym zdjęciu :D




  proszę nie zwracać uwagi na brudne łapki, to efekt codziennej ulewy...


Zaczęłyśmy świadomość ciała :)

niedziela, 17 lipca 2011

CS'y

Przypominam, że pisząc tutaj o dyskach oceniam nasze użytkowanie, a nie jakość dysków :)

I kolejne do naszej oceny Competition Standard Pup:


Jeśli chodzi o nas są bardzo przeciętne, Lilu nie szaleje na ich punkcie (za Atomy by się zabiła). Są to są, ok pogoni, ale piesek sąsiada dość głośno informujący o swoim byciu obok jest ciekawszy... 
Początkowo nie chciała się szarpać. Nie wiem czy zostało jej to po Sonic'u czy materiał jej nie podchodził czy to, że nowy dysk, ale na szczęście po dosłownie 5 sekundach gryzienia dysku jak normalnego gryzaka zaczęła się szarpać. Jeśli chodzi o rzuty - dosłownie cud, miód, orzeszki :D Rzuca się genialnie! Wielkość też jest taka, jakiej szukam. Tu z Sonic Xtra:


I patrząc na to zdjęcie nie dziwię się jej, że Sonica nie chciała :D
Następny niewątpliwie ważny punkt oceny dysków to wytrzymałość. Nie potrafię porównać z Atomem, bo nie pamiętam po ilu treningach padł. CS po jednym treningu:

zdj b&w bo lepiej widać :)
wygląda tak. Ale sądzę, że pożyją nawet długo :)


Jako, że dyski funduję psu z własnej kieszeni, a na razie nie mam kasy (chyba jak w każde wakacje :P) następny będzie znów Atom, żeby mieć czym rzucać, a potem spróbujemy z Jawz Pup. Jeśli one się nie sprawdzą to chyba oszaleję. :P

Zostając przy temacie frisbowym ostatnio dość poważnie zastanawiałam się nad bonsai na DCDC. ale jeśli już to pewnie za rok, dwa. ;)

poniedziałek, 11 lipca 2011

Wakacyjnie w Czarnym Dunajcu

Wczoraj wróciłyśmy z tygodniowych wakacji w uroczej dziurze Czarny Dunajec.
Przez pierwsze 3 dni lało, potem był upał.. Szkoda, że nic po środku ;) Więc sucze zmęczone po każdym wyjściu wyglądało tak:


No ale siedzieć w ośrodku nie można, więc korzystając z tego, że nie pada, wybrałyśmy się na jakąś górę... Szkoda tylko, że nie wiem jak się nazywała :) Mokro było, pies szczęśliwy, wybiegany i dał sobie radę lepiej ode mnie.





Ileś dni potem korzystając tym razem z ładnej pogody odwiedziliśmy znajomych moich rodziców. Sucze znów szczęśliwe, miało tyle miejsca do biegania. ;)





lecz radość długo nie trwała, bo z powodu kompletnego olewania komendy "chodź" zapięłam Lilu na smycz(niestety zapomniałam linki...). Więc były zdjęcia portretowe:



 i prawie wystawowe, z prezentacją strzelistego ogona. Kocham jej ogon - to jest typ, jaki ja lubię. Nie kita, tylko taka.. chorągiewka :D świetnie faluje na wietrze :D




I zdjęcia w lesie:




Ale co to by była za wyprawa bez patyków...


 i wakacyjnych, natrętnych kochanków...


 gdzie Lilu zdecydowanie woli to pierwsze ;)



Odbiegając od tematu wakacji dalej pracujemy nad posłuszeństwem. Lilu raz wraca, rzadziej nie, lecz ostatnio pojawiło się wielkie rozproszenie - samoloty :/ Przebijają wszyyyystko. 
Frisbowo ok, CS'y na drugim treningu się przyjęły i z szarpaniem wszystko dobrze :) Gorzej z łapaniem, nie wiem co się stało... Na leg over'y suka ma olew, rollery owszem goni, przynosi, ale przebiega czyli biegnie przez dysk, taranuje go i dopiero jak spadnie przynosi, jedyne co nam teraz wychodzi to flipy. Na agility nie mam weny :P

Nad czym musimy popracować:
-posłuszeństwo,
-świadomość ciała,
-frisbee.