Przez pierwsze 3 dni lało, potem był upał.. Szkoda, że nic po środku ;) Więc sucze zmęczone po każdym wyjściu wyglądało tak:
No ale siedzieć w ośrodku nie można, więc korzystając z tego, że nie pada, wybrałyśmy się na jakąś górę... Szkoda tylko, że nie wiem jak się nazywała :) Mokro było, pies szczęśliwy, wybiegany i dał sobie radę lepiej ode mnie.
Ileś dni potem korzystając tym razem z ładnej pogody odwiedziliśmy znajomych moich rodziców. Sucze znów szczęśliwe, miało tyle miejsca do biegania. ;)
lecz radość długo nie trwała, bo z powodu kompletnego olewania komendy "chodź" zapięłam Lilu na smycz(niestety zapomniałam linki...). Więc były zdjęcia portretowe:
i prawie wystawowe, z prezentacją strzelistego ogona. Kocham jej ogon - to jest typ, jaki ja lubię. Nie kita, tylko taka.. chorągiewka :D świetnie faluje na wietrze :D
I zdjęcia w lesie:
Ale co to by była za wyprawa bez patyków...
i wakacyjnych, natrętnych kochanków...
gdzie Lilu zdecydowanie woli to pierwsze ;)
Odbiegając od tematu wakacji dalej pracujemy nad posłuszeństwem. Lilu raz wraca, rzadziej nie, lecz ostatnio pojawiło się wielkie rozproszenie - samoloty :/ Przebijają wszyyyystko.
Frisbowo ok, CS'y na drugim treningu się przyjęły i z szarpaniem wszystko dobrze :) Gorzej z łapaniem, nie wiem co się stało... Na leg over'y suka ma olew, rollery owszem goni, przynosi, ale przebiega czyli biegnie przez dysk, taranuje go i dopiero jak spadnie przynosi, jedyne co nam teraz wychodzi to flipy. Na agility nie mam weny :P
Nad czym musimy popracować:
-posłuszeństwo,
-świadomość ciała,
-frisbee.
Świetna fotorelacja.
OdpowiedzUsuńWiesz jak kocham Twoją Lilu. :D
Proponuję wymianę: Ty mi oddasz Liluśkę, a ja Ci w zamian dam maskotkę ;PPP hyhyhy
Justyna
Śliczne zdj.:) Widzę, że wakacje udane ;]
OdpowiedzUsuń