Wyciągnęłam wczoraj dwa kubeczki do karmy i chciałam nauczyć ją wkładania jednego do drugiego.. Niestety nie wyszło z tego nic, bo Panna Lilczowa nawet nie chciała tego wziąć w zęby... Za to wyszło nam fajne "łapkowanie" i przewracanie ;)
Nie opisywałam pewnej sytuacji, która miała miejsce już dość dawno temu. Byłam z Lilu na naszym placu, trochę sobie sztuczkowałyśmy-obroty, wiewióra, siad&zostań, slalomowanie itp. normalka. Podchodzi do mnie pewna pani z beaglem i się pyta: "Czy ten pies był na szkoleniu?" na co ja odpowiadam, że nie, sama ją uczę. Myślałam, że jej zaraz gałki oczne wypadną! Zaczęła opowiadać jaki ten jej pies jest agresywny, że wszystko gryzie, kradnie jedzenie itp. Udzieliłam niewielu rad, naprawdę niewielu, bo nigdy nie miałam styczności z agresywnymi psami. Dotąd nie rozumiem, co takiego niezwykłego jest w ww. sztuczkach, ale ciepło się na sercu zrobiło. ;)
I bonusowo zdjęcia:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz