a przed pożarciem przez biednego, zagłodzonego psa ;) wyglądał tak:
Poza tym dziś na chwilę dostałam do rąk cudowny sprzęt, więc jakieś tam fotki są. Nie odbyło się bez komplikacji, ponieważ przy zgrywaniu zniknęło nasycenie kolorów...
wstydź się Lilu, wstydź :D
Lilu jest urocza, ale pewnie sama o tym dobrze wiesz :) Gratuluję wyuczonych sztuczek i z niecierpliwością czekam na kolejny pokaz :) Niestety sama nie mam jeszcze cavaliera, ale się do tego przygotowuję :) Co z tego będzie, to się zobaczy :) I spóźnone 100 lat dla Lilu :)
OdpowiedzUsuńtibby
Matko, jaka śliczność :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Lilu już składałam życzenia, ale jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńBuziak w ten cudny nochalek :*