Witamy. :D Linka jeszcze nie doszła, pomimo, że była zamawiana tydzień temu, więc jeszcze nie ćwiczymy. Czekamy...
Pewnego nie wiadomo jak pięknego dnia przyszedł mi do głowy pomysł, żeby jeździć z psem na rolkach... Założyłam rolki, psa póki co zostawiłam w domu i ponieważ sama nie umiem jeździć (jakoś nigdy na to nie wpadłam) zaczęłam się uczyć. I skomentuję to tak: to był najbardziej idiotyczny pomysł w moim życiu :D jeździć na rolkach już umiem, ale nie z górki. Nie zaliczyłam bliższego spotkania z asfaltem, ale wjechałam w ogrodzenie sąsiada. :D I boję się, co by miało być z Lilu. ;) wolę rower... który młoda też woli. Wzięłam ją dzisiaj, żeby zobaczyć jak sobie radzi. Tak, nie mamy springera, ale nie była to szaleńcza jazda. Z jej genialnym ciągnięciem i moją prędkością jakieś 5 km/h jechało się fajnie :D Komendę 'stój' ma opanowaną, na chęć wąchania trawy działało 'choć, choć, choć!' (to nie było choDŹ, tylko choć :D) na skręcanie komendy 'prawo' i 'lewo'. Chociaż skręcanie musimy dopracować, ponieważ wygląda to u nas tak, że ja mówię np. 'prawo', a ona wie, że ma skręcić. Skręca w lewo, ja mówię nie, skręca w prawo, a ja tak. Jednym słowem wie, że ma skręcić, ale nie wie w którą stronę.
Poza tym skaczemy, nie do frisbee tylko po prostu skaczemy. Lilou prawie już umie skakać w miejscu, prawie, bo jeszcze nie na komendę, ale wie, że ma podnieść zad z ziemi.
Zdjęć nie ma, i tak Was 'przegłodzę' do końca miesiąca ;)
Miłego pobytu nad morzem :).
OdpowiedzUsuńJak to Liluchna wytrzyma?
Z psem na rolkach?! Czyś Ty oszalała?! Czy chcesz się zabić?! Przecież to moja działka, to ja miałam Cię zatłuc, a nie TY... :)))