Nie zezwalam na kopiowanie tekstów i zdjęć ze strony bez mojej zgody, zgodnie z Dz. U. 94 nr 24 poz. 83, sprost.: Dz. U. 94 nr 43 poz. 170 cyt.:
kopiowanie, przetwarzanie, rozpowszechnianie materiałów w całości lub w części bez zgody autora jest zabronione, stanowi naruszenie praw autorskich i powiązane jest z odpowiedzialnością karną”.

czwartek, 14 lutego 2013

O cavisiu-geniuszu słów kilka

Dziś wracając tramwajem z treningu zdałam sobie sprawę, jak bardzo nie doceniam mojego pieseczka. Gdy po większych kryzysach ja w końcu jej odpuściłam, przystopowałam, zaczęło być idealnie. Nie zawsze, ale w 90%. "Nie przerzucaj swoich ambicji na psa" dla mnie zawsze było zrozumiałe, jednak bardzo długo zajęło mi WŁAŚCIWE zrozumienie. Zapewne na moim blogu czytaliście już cały ogrom postów podobnych do tego, prawda? Zdaję sobie sprawę, bo to jest właśnie ten proces "rozumienia", który trwa długo, bardzo długo. Bo gdy zdajemy sobie sprawę, że 'tak! teraz na pewno już to wiem!' po jakimś czasie dostrzegamy, że jednak jest inaczej ;) Być może musiałam zacząć pracować z innym psem, żeby zobaczyć jak genialny jest mój (oczywiście nie wykluczając zajebistości tego innego! :)) Często oczekując dużych sukcesów zapominamy o tych zupełnie malutkich, bez których nic wielkiego by nie powstało. I to jest właśnie mój problem, który mam nadzieję powoli odchodzi do przeszłości. Żyjąc z takim psem jak Lilu nie jest łatwo, trzeba mieć wyczucie i podejście. Li jest bardzo wrażliwa, bardzo, bardzo, bardzo. A jej wrażliwość zwiększyła się jeszcze bardziej po sterylizacji - nieraz wystarczy ją źle chwycić, żeby zapiszczała.  Nie wiem czy to z bólu fizycznego i psychicznego - na pewno skontaktujemy to z wetem, wtedy się okaże. Wracając do tematu - jeśli chcę coś z nią wypracować, muszę łapać każdy malutki moment, gdy zmierza do celu i chwalić ją. Niektórzy nagradzają swoje psy gdy dopiero przy przyniosą piłkę, ja Gluta chwalę już wtedy, gdy zbiera się do obiegu. Widząc jej zmianę, wiedząc jak było kiedyś i jak jest teraz właśnie jadąc tramwajem zebrało mnie na przemyślenia. Ja nie jestem idealną właścicielką - często przychodząc ze szkoły rzucam torbę i jeb na łóżko, mimo, że powinnam wyjść z psem. Często na to nie mam siły, ale nie mogę zwalać tego tylko na szkołę, bo powinnam organizować sobie tak dzień, żeby mieć też czas dla psa. A mimo tego Li jest przy mnie cały czas, to jest właśnie ta magia psa. Coś, czego często nie dostrzegamy oczekując tego, aby nasz czworonóg był jak najlepszy we frisbee, agi, etc.. Pisząc to czuję, że robię to trochę niepotrzebnie, bo zapewne takich notek czyta się milion. Może dlatego, że każdy właściciel musi przez to przejść..?
Dziś na treningu było łącznie 7 psów. 7 flyballowych psów. Li biegała bonusowo. A co oznacza flyball? Otóż to, że jest głośno - musisz drzeć się do osoby stojącej 3 metry obok ciebie żeby było cię słychać. Li która z natury boi się psów, nawet jeśli je zna, nie mówiąc już o drących się psach, które wyrywają się na wszystkie strony bo chcą JUŻ! dodając do tego śnieg, zimno, mokro... Mieszanka wybuchowa. ALE uwaga! Wierzyłam w nią, że da radę, mimo jakiegoś obrazu skulonego, przestraszonego psa z oczami jak 5 złoty wiedziałam, że jej się uda - i nie zawiodłam się! Ładnie biegała (crossy), nie wyłączała się, nawet zdarzało jej się szczeknąć ;), była najarana na szarpak - to nic, że złapała go w zęby tylko raz. Wiem, że aby osiągnąć sukces ona sama w sobie pokonuje własne słabości i lęki, bo bardzo chce, ale czuje blokadę nad którą uczy się panować. Mimo, że boi się właśnie takich psów pracuje ze mną przy nich. Nie zawsze jej się udaje, ale zawsze z pracy wynosi jakieś małe sukcesiki. A ja właśnie teraz zrozumiałam, że ona przecież to wszystko robi dla mnie, bo ja ją zabieram w taką pogodę na trening, a ona idzie szczęśliwa obok mnie. Puchnę z dumy do tej pory. A najlepsze jest to, że to nie pierwsza taka sytuacja, kiedy wiem, że ona da radę. Właśnie dlatego mam taki spokój na sercu, bo uważam, że w końcu nauczyłyśmy się siebie nawzajem. Z Li nie będzie mistrza świata - ona jest moim mistrzem mojego świata. 
Przepraszam za chaotyczność notki. Podsumowując:

MAM ZAJEBISTEGO PSA!

Tak, właśnie teraz w tej chwili możecie zacząć mi zazdrościć :P

8 komentarzy:

  1. Każdy właściciel psa musi to w pewnym momencie wspólnej egzystencji zrozumieć. Nie jest to proste, a sam proces zrozumienia jest długotrwały, aczkolwiek kiedy już w pełni się to zrozumie, to potem jest już tylko lepiej i świat staje się piękniejszy, gdyż uczymy się wszędzie dostrzegać piękno. :) A wszystko to dzięki zwierzętom...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego zazdrościć?! ;) Teraz każdy powinien spojrzeć za siebie i sprawdzić, czy nie ma tam jego czterołapa, zastanowić się przez chwilę i dojść do wniosku, że nie ma czego zazdrościć, kiedy ma się coś równie mega, mega, mega i to na wyciągnięcie ręki.
    Wydaje mi się, że często brak zrozumienia swojego psa wynika właśnie z zazdrości, widzimy jak jakiś team świetnie sobie radzi i my też tak chcemy, ale nie ma idealnych ludzi ani psów. Każdy przechodzi inną drogę do wyznaczonego celu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem wiem oczywiście, to było napisane z przymrużeniem oka ;)

      Usuń
  3. Każdy przez to musi przejść ;) mieliśmy to samo

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że piszesz takie notki :) Powinnaś pisać o tym, o czym chcesz pisać, a jeśli ktoś pisze coś z serca, to czyta się to super! :D
    Ogromnie się ciesze, że Li robi takie postępy :) Pies nas nigdy nie opuści, tak jak mówisz, nawet gdy czasem nie jesteśmy idealnymi właścicielami :P
    Gratuluję takiej suczki :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. meeega pozytywna notka :D
    w sumie każdy powinien się nad tym zastanowić :))

    Wiki & Neska - neskowo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Każdego chyba czasem nachodzi taka myśl, że mimo wad, które ma nasz pies, jest on maga zajebisty -choć każdy na swój sposób ;) A ja jestem pod wrażeniem, że mimo wrażliwości Li potrafisz znaleźć właściwy sposób aby ją zmotywować i wypracować z nią to, co sobie postanowisz. Jestem pod wrażeniem dlatego, że ja nie zawsze potrafię wybrać odpowiednią ścieżkę, przez co coś, co miało wyjść pozytywnie, tylko się pogarsza... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń