Podczas takiej jednej zabawy szarpaczkiem sucz nauczyła się flipów. Takich porządnych, z doopką w górze i z fajnym skrętem. Niesamowicie jara ją takie wyskakiwanie i mimo, że czasem jeszcze zdarzy jej się nie ogarnąć ciałka i upaść przy lądowaniu - leci z koksem dalej! Ehhh, i znów sobie mogę rozmyślać "start na DCDC, gdyby nie te rzuty dystansowe, start dcdc, dcdccccccccc......". Cóż, nie ukrywam - baaardzo chciałabym z Li pokazać się na zawodach, ale ambicje trzymam na wodzy :)
Wakacje się zaczęły, noo, może nie dla wszystkich, ale dla mnie po dzisiejszym wyjściu ze szkoły tak. Otóż koniec lekcji, jutro i środa wycieczka (i dobrze, na kija teraz siedzieć na "lekcjach" w szkole) czwartek dzień gospodarczy, piątek apel i koooniec! Nie ukrywam, że ten rok szkolny był ciężki, co w pewnych momentach odczuwała i Li, ale wakacje mam zamiar poświęcić w głównej mierze jej. No i tu następuje pewne nieporozumienie, hah oczywiście, każdy tak teraz pisze! I może trochę mam obawy, że mi się nie uda zrealizować mojego planu z czystego lenistwa, ale niczego też nie przekreślam :) W wakacje chciałabym generalnie dużo z Li jeździć, przyzwyczajać do nowych miejsc, podbudować pewność siebie, wzmocnić fajną pracę w nowych warunkach. Oprócz tego dużo ćwiczyć, ale przez zabawę.
A więc wakacyjna/letnia sielanka zaczęła się i pomiędzy leżeniem i obijaniem się na huśtawce w ogrodzie
spacerujemy na zasadzie SPACER, a nie "docieramy na miejsce, wałkujemy tosiamtotamtoiwogólewszystkopokolei, zwijamy się do domu". Gluciorkowi w sumie taka wersja pasuje, ale ciągle łażą za mną oczy i pytają "a może masz szarpaczek w torbie? a może piłeczkę? frisbee? COKOLWIEK?". Mam, aparat i tylko tyle ;) więc w sumie zaczęło być bardzo pozytywnie (zapraszam na fbla do poczytania moich żali nt. naszej ostatniej współpracy, link znajduje się na dole, nad blogami, które czytamy). Nie wiem ile taki stan potrwa, ale mam nadzieję, że przez wakacje uda nam się go wzmocnić.
No a więc tak. Spacerujemy.
Lilutek jak widać na powyższym zdjęciu bardzo się pilnuje, patrzy, czy gdzieś nie znikam, nie uciekam, czy może nie wyciągam piłeczki... Strasznie to jest śmieszne a zarazem miłe, gdy ona tak patrzy "gdzie idziemy? prawo, lewo, zawracamy?". Nie chce iść w inną stronę, musi tam gdzie ja, i musi mieć moje pozwolenie, bo inaczej nie pójdzie. Ot, kochany pies...
zmasakrowany brzuch XD |
Jak widzicie powyżej na okoliczne trawki padały promienie słońca, co sprzyjało zdjęciom (macro of course, mój aparat innych nie trawi)
A pies....?
BUSZU BUSZU NIUCH NIUCH NIUCH
Nie zwiewasz?
Ale na pewno?
Upewniwszy się, że jestem i żyję, poszła buszować dalej :)
Aż tu nagle...
zza krzaków...
wyłoniło się.....
DZIKIE ZWIERZĘ!
co onieśmieliło moją królewnę
więc przydreptała do pańci
która akurat zajmowała się takimi oto panami
Pan o dziwo nie przestraszył się aparatu, ba, urodzony model! Stał nieruchomo i patrzył się w obiektyw
Jednocześnie starał się pokazać z każdej strony (w czym nieco przeszkodził listek)
Pokazawszy swój profil chwilę poczekał, aż zrobię mu zdjęcie i skoczył dalej
A ble fuj!
Koników polnych i innych latająco-skaczących robali było tam mnóstwo!
Nie zabrakło też bardzo towarzyskich biedronek
Heja heja, uwaga macham!
W dół...
i w górę
Lecęęęęę!
No i tak sobie fociłam różne żyjątka, po czym stwierdziłam, że starczy, wstałam. Patrzę w lewo - psa brak. Patrzę w prawo - psa brak. WTF, odwracam się do tyłu - jest. To jej ulubiona sztuczka: człowiek rozgląda się dookoła gdzie ona pobiegła, a Li co? jest tak blisko, że patrząc w dal nie obejmujemy jej wzrokiem :D
Upolowałam coś! ;)
Następnie przeszłyśmy na kopalnię, której widok spowodował, że musiałam zbierać szczękę z ziemi. Było po prostu PIĘKNIE, CUDOWNIE, MAGICZNIE, JAK W BAJCE. Słońce padało na rośliny, które tam wyrosły (było to ok. 20:00) i przypominam - nie rośnie tam trawa. W krajobrazie dominował kolor zielony, brązowy, szary. I do tego te wzniesienia, które wyglądały jak ogromne schody. Ślicznie, ładnie i w ogóle, a bateria w aparacie padła :/ Zdjęć nie ma, ale jak nam się uda wrócimy tam jutro! I nadrobimy ;-)
Pozytywny dzień = pozytywna notka :)
Piękne zdjęcia z świerszczami, biedronkami i Lilu.Koło domu masz bardzo piękne tereny, niestety u nas nie ma tak i nie mogę puszczać Goldiego z smyczy.W środę też mam wycieczkę a w czwartek dyrektor zrobił nam wolne i potem wakacje :) więcej czasu dla psa:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ewa :)
fajne zdjęcia :) widać że spacer udany :)
OdpowiedzUsuńŁadne zdjęcia robisz! jak zawsze bardzo mi się podobają...
OdpowiedzUsuńJa wakacje mam już od 3tygodni ^^
mójbożeprzenajświętszyjacieniemogę!
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia, jestem pod wrażeniem :D
Też muszę właśnie wybrać się na jakiś spacerek...
Pozdrawiam, Agata z rodzinką!
Ale fantastyczne zdjęcia! Widzę, że spacerek był udany ; ]
OdpowiedzUsuńWakacje wakacjami, ale dla mnie wakacje się zaczynają dopiero za rok. Bo wakacje=szczęście, a mi tak szkoda opuszczać klasy, z którą dziczałam aż 6 lat, a z niektórymi kolesiami nawet więcej :\
Pozdrawiamy!
Ciekawa notka . Mogła by się nie kończyć :)
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia !
Jak postanowisz sobie to na pewno uda Ci się poświęcić wakacje psu .
Ja też mam takie plany :)