Nicnierobienie jest złe. Nie umiemy tak żyć i to jest pewne. Prowadzi to do tego, że mój grzeczny i nic nie niszczący pies ma już na sumieniu m.in. duuuuużo chusteczek, porozmemłanych po dywanie na bardzo małe i trudne do posprzątania strzępki 8) Gryzak, który jej kupiłam załatwiła w godzinę, a pozostałymi się nie interesuje. Cały czas chodzi za mną, szuka sobie zajęcia, jest strasznie nadpobudliwa, a jednocześnie cały czas chętna do pracy ze mną. Spacery jej nie wystarczają, a i tak są ograniczone ze względu na to, że najpierw mnie nie było w domu, a teraz jestem chora. Po wypuszczeniu na ogród lata po nim jak na jakichś dopalaczach ;-) Ale wciąż się słucha i to mnie cieszy.
Żeby choć trochę uspokoić psa, jakoś przedwczoraj wyklikałyśmy sobie podawanie TYLNYCH łapek. Jestem bardzo nieogarnięta, planuję sobie daną rzecz do zrobienia na najbliższy czas i albo nic z tego nie wychodzi, albo zmieniam ją sto razy. Bo teraz, jak już pisałam, miałyśmy dalej pracować nad mięśniami, a wychodzą nam różne sztuczki ;) Muszę też siąść i napisać jakiś grafik, co i w jaki dzień z nią robić i testować, czy za dużo, czy za mało, czy wystarcza, czy nie...
Wracając do spacerów, w poniedziałek wybrałyśmy się na łąki pod kątem frisbee, skakania, a raczej nauki dobrego lądowania i jak potem wyszło jeszcze krótkiego sztuczkowania. Moja koleżanka zaopatrzyła się w lustrzankę (teraz czekamy jeszcze na lepszy obiektyw i słońce lub dobre światło ;)) więc mamy ok. 70 zdjęć :D. Wkleję je w najbliższym czasie, jak będę miała wszystkie, teraz tylko 3 :). Nie pofrisbowałyśmy dużo, bo teren rollerom nie sprzyjał (musimy znaleźć jakiś nowy, bo ogród nie wystarcza..), rzuty przez zero łapalności odrzuciłyśmy (swoją drogą ciekawe, że ona nawet się nie stara, żeby je złapać...), a w dodatku zauważyłam u niej coś takiego, że po okrążeniu do rollera nie biegnie prosto, tylko po łuku.. ale mimo wszystko bardzo ładnie pracowała i jestem z niej naprawdę dumna :).
Nie wiem czy pisałam, ale pewnego dnia, jako że wróciła genialna motywacja, wzięłam znów CSa... i został przyjęty! :) Ładne szarpanie, nakręcenie, pracowała normalnie tak jak z Hero Pup. :) Na początku te dyski Lilu się w ogóle nie podobały, nie szarpała się, ani nic.. Zastanawia mnie, czy to nie przez ten sam kolor co miał sonic. Wracając do spaceru, bo znów piszę nie na temat ;), zaczęłyśmy vaulty. Jeszcze nie dużo, ale sucz wie, co ma robić. Teraz chciałabym, żeby były szybsze, ale to przyjdzie z czasem. Co ciekawe spacer W OGÓLE jej nie zmęczył, przyszła do domu i znów w trybie gotowości. Pies z ADHD czy, co mnie ostatnio zaczęło zastanawiać, brak offa?
Dzisiaj natomiast trochę popiłeczkowałyśmy. C-U-D-O! Musicie wiedzieć, że mój pies za piłkami nie przepada ;-) a dzisiaj? Śliczne skupienie, baaardzo szybki bieg po piłkę, genialne szukanie! (kiedyś, jeśli piłka zniknęła jej z oczu, po prostu się poddawała), GENIALNE APORTOWANIE (!) , genialnie szybki powrót ze zdobyczą :D nawet z 3 razy zdarzyło się, że po prostu puściła mi ją pod nogami i pognała oczywiście żeby znowu zaaportować :).
Dla niektórych oczywiste rzeczy, a dla nas sukcesy! ;-)
Brawa dla Lilu ! Zdolny z niej zwierz, i to bardzo :D Czekamy na więcej fotek :)
OdpowiedzUsuńBrawa!
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcie ostatnie!
Będę z chęcią oglądac foty:)
Bardo fajny blog,będę często tu zaglądała.Ładna spanielka,z hodowli?
OdpowiedzUsuńNie, Lilu niestety nie jest z hodowli.
OdpowiedzUsuńU nas występuje niechęć do łapania, kiedy Ginie nie pasuje jakiś dysk. Jak jej nie pasi to specjalnie się nie wysila, żeby go złapać. Ew. nie próbuje go łapać, jak źle jej rzucę, ale tutaj wina leży już tylko po mojej stronie ;).
OdpowiedzUsuńGratuluję postępów frizbowych i piłeczkowych :D.
Na Twoje pytanie dot. dysków odpowiedziałam w komentarzu pod notką jakby co ;).
OdpowiedzUsuń