Raz był, raz go nie było. Przez pewien okres czasu nic w tym kierunku nie robiłam, sama nie wiem czemu. Jeśli ktoś widział rollerowy filmik z wieku 6 miesięcy, który szybko usunęłam z yt... no idzie się załamać. ;) I tak naprawdę Lilu sama nauczyła się aportować na pewien okres czasu. Miała wtedy może 8 miesięcy, ja byłam zawalona nauką i połowę dnia siedziałam nad książkami. Biedne i poszkodowane sucz postanowiło zwrócić na siebie uwagę, wzięło zabawkę i zaczęło na mnie skakać. Przez pewien czas nie reagowałam, ale żeby mieć spokój wyrzuciłam jej tą zabawkę z pokoju. Łaaa, szczęście Liloka nie miało wtedy granic! Jako, że dalej siedziałam nad książkami sucze pomyślało, że zrobi to samo... i znów.... i znów.... I tak podświadomie nauczyła się aportować, tak jak wcześniej pisałam na krótki okres czasu. Nie wiem, co jej zepsuło aport, ale jakoś przed tegorocznymi wakacjami zaczęłyśmy go odbudowywać. I dzisiaj leży mi na kolanach pies, który zaaportuje wszystko, co się jej wyrzuci. Problem stanowi tylko szarpak, który podczas powrotu strasznie plącze się pod nogami i powrót trwa godzinę ;) a poddaje się tylko wtedy, gdy zgubi zabawkę, czyli np. piłka wpadnie w wysokie trawy. Szukać zdarzyło się jej tylko raz, podczas bardzo długiej przerwie nic nie robienia (kilka postów temu o tym pisałam).
Cieszę się z wypracowanego aportu, poszło nam to bardzo łatwo, a jeszcze kiedyś nie było do przyjęcia, żeby mój pies coś mi przyniósł. ;) Testowałam wiele technik i w końcu nam się udało :)
Nie ważne jakimi metodami, ważne, że skutecznie się go nauczyła :)
OdpowiedzUsuńSuper masz psa wiesz?
OdpowiedzUsuńMoja nie potrafi tak się "sama z siebie" nauczyć.U nas potrzeba ciężkich dni i godzin.
Moja przecie też tak robi.
OdpowiedzUsuńSuper notka , ucałuj ode mnie Lilu :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za kolejne postępy w nauce !
Świetnie Wam to idzie , mój Siwon strasznie lata jak widzi że mam smakołyka , albo jak go czuje, zwłaszcza przeszkadza to jak chce go uczyc "daj łapę"
________________
Zapraszamy do nas
http://siwonek.blogspot.com/
Igor, bo smakołyk daje się po wykonaniu komendy, a nie przed ;).
OdpowiedzUsuńPoza tym pies nie jest tak pojętny sam z siebie :). Wydaje mi się, że trzeba go uczyć, że samodzielne myślenie i kombinowanie jest fajne, i dopiero wtedy zaczyna być pomysłowy... Tutaj nasza rola, by ten jego pomysł wykorzystać pożytecznie, np. posłużyć te wyuczone zachowanie jako sztuczka :). Ot, tajemnica kombinatorskich psów :). [przynajmniej mi się tak wydaje jak na moje laickie rozumowanie]
PS: Julka, bardzo Wam gratuluję i zazdroszczę tej więzi :). Oby tak dalej!
Justyna
Śliczna fotka, no mój piesek też w sumie sam z siebie umie aport. ;)
OdpowiedzUsuńLilu jest przepiękna !
OdpowiedzUsuńWażne, że ten aport umie !
Jaki masz aparat fotograficzny ?
Pozdr' Kaluu
Zapraszam do mnie na zara-dogdiary.blogspot.com
Cllaudie bo niektóre psy mają aport wrodzony :) Lilu nie miała, ale ostatnio zauważyłam u niej dużą pasję aportowania, np. szybko nudzi się jej rzucanie frisbee do flipów, ale za to przy rollerach jest jak nowo narodzona i zapierdziela nieźle :D
OdpowiedzUsuńKaluu fuji finepix s6500fd ;)
gratuluję aportowego sukcesu ! Oby więcej takich Wam życzę :)
OdpowiedzUsuńWymiziaj od nas Lilu :)
Pozdrawiamy Asia&Ri