Jeśli czytacie tego bloga to na pewno wiecie, że Li miała zostać pozbawiona swoich pewnych narządów już chyba z 3 lub 4 razy. Za każdym razem coś się nie udawało, ale w końcu doszło do skutku! I tak od wczoraj Li jest suką już tylko w połowie ;-)
Cały zabieg przeszedł bez problemu, Li wybudzona, nie do końca kontaktuje, ale idziemy do domu. Tfaasz miała całą zamuloną, chodziła jakby trochę w nocy zaszalała ;) ale po takim zabiegu to przecież norma. Piesek wziuum do klateczki i śpi. W pokoju okna zasłonięte, ciemno, cisza, spokój, niech odpoczywa. Generalnie każdy chodził na paluszkach :D
Na spacerach zachowuje się tak, jakby jej nic nie było, może z tym, że nie jest taka podekscytowana każdym wyjściem. Załatwia się normalnie, koty obszczekuje...
Problem jest natomiast z jedzeniem i piciem. O ile do tego pierwszego póki co absolutnie jej nie zmuszam, tak pić by pasowało, żeby sucz się nie odwodniła. A co ja jej wleję do pyszczka, to ona zwymiotuje...
Szkoda mi też jej strasznie bo nie może sobie znaleźć miejsca, tak, żeby było jej wygodnie i nic ją nie bolało. Nie potrafi uleżeć nawet kilku minut, z jednym wyjątkiem... Przeniosłam się na podłogę, żeby Li nie musiała wskakiwać do mnie na łóżko... 1 w nocy, ja idę spać, a piesek co? Przy kołdrze ułożony, ślicznie nic ją nie boli i leeży. Leży i leży i końca nie widać... Cieszyłam się, że wreszcie może odpocznie, a z drugiej strony byłam wkurzona xD no ale cóż się dla tego kochanego kundla nie robi, położyłam się obok niej i nieprzykryta poszłam spać. ZIMNO! ;)
Dzisiaj dzień drugi - minęły już prawie 24h od zabiegu. Byłyśmy na wizycie kontrolnej, Li ma ściągnięty opatrunek, co wyszło jej na dobre, bo śpi jej się dużo lepiej, nie wierci się. Dostała dwa zastrzyki i ma pić małe ilości wody. Zaczęła bardziej interesować się jedzeniem i piciem - gdy weszłam do pokoju zobaczyłam ją pochyloną nad miską - szkoda tylko, że nie wiem, czy coś pila czy patrzyła co tam takiego jest ;)
Jutro znów do weta... Ehh, chciałabym żeby już było po wszystkim.
Sądzę, że zaufanie po zabiegu będziemy trochę odbudowywać. Li teraz bardziej ciągnie w stronę rodziców, bo oni nie chodzą z nią do okropnego weterynarza, nie zakładają kubraczka, nie wlewają wody do pyszczka, nie noszą na rękach gdy trzeba gdzieś iść, nie dają miliona zakazów...
Lilu mówi, że jeśli nie macie takiego stylowego czerwonego kubraczka pooperacyjnego to nawet nie wychodzcie z domu! ;) zdjęcie robione odkurzaczem :x |
Biedna LI:(
OdpowiedzUsuńZ dnia na dzień na pewno będzie lepiej:)
Pozdrów ją ode mnie;)
Oj, biedactwo :( Życzę szybkiego [powrotu do formy ;) A z tym zaufaniem to mam tak samo - Moro ostatnio zachowuje się, jakbym była obcą osobą ;(
OdpowiedzUsuńNo, cóż, pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
Trzymajcie się :) Dacie radę,Lilu jest silną suczką :)Troszkę wiem co przeżywasz,Golduś też miał operację ale to rok temu i to długa historia :)Za parę dni a może tygodni Lilu będzie dalej taka jak zawsze,szalona :) Pozdrawiamy:Ewa,Goldi i Ivo :)
OdpowiedzUsuńNo to macie już cieczkę z głowy przynajmniej :)
OdpowiedzUsuńSzybko wracajcie do zdrowia!
Nawet się nie obejrzysz, a po Lilu nic nie będzie widać, że miała jakąkolwiek operację :) Wiem co mówię, ponieważ mój pies pod koniec sierpnia był operowany.
OdpowiedzUsuńI od razu ostrzegam, że trzecia doba po operacji jest ponoć najgorsza, ale później to już tylko z górki :)
Szybkiego powrotu do zdrowia!
Na wybitnie zadowoloną nie wygląda, ale przecież zagoi się jak na psie ;)
OdpowiedzUsuńE tam, prawie każdy pisze "Biedna Lilu" a dla mnie to taka biedna nie jest :) Cieczką się męczyć już nie będzie!
OdpowiedzUsuńMała musi trochę pocierpieć, ani się obejrzysz, jak szybko wróci do formy. :)
OdpowiedzUsuńMasz przynajmniej tę dogodność, że Lilka niewielka, leciutka i możesz ją swobodnie przenosić. Po sterylizacji mojego Bydlęcia było z tym ciężko. Na szczęście schodów niedużo, poza tym niezbyt strome, więc mogła radzić sobie sama, powolutku sprowadzana na smyczce. :)
Panience życzę dużo zdrówka.
Jeju jak ja wam zazdroszczę ! Nie mogę się zdecydować na sterylizację bo się boje , że coś nie tak pójdzie i nie wiem w końcu co mam robić ...
OdpowiedzUsuńW ubranku jej do pyszczka :)
Niech szybko wraca do zdrowia .
trzymaj się Lilu będzie dobrze ! :)
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, tak jak napisała Marteczka musi trochę pocierpieć, ale szybko wróci do formy. ;) Niedługo będzie po wszystkim.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy.
Świetna decyzja . Ja sterylizowałam Czikę niecały miesiąc temu . Teraz jest wspaniale ,żadnych komplikacji ,więc i z Lilu wszystko będzie dobrze - na pewno ! Miałam dokładnie to samo - co się troszeczkę ,właściwie ociupinkę napiła ,zaraz wymiotowała ,ale później było ok . Pierwsze 2-3 dni są najgorsze ,sunia jest taka bardzo ,ale to bardzo biedna nie chce jeść ani pić ,ale po tych 2-3 dniach odzyskuje apetyt i potem to już z górki - szybko wraca do siebie . Przysłowie prawdę mówi "goi się jak na psie" !
OdpowiedzUsuńA Lilu jaki ma założony szew ? Ten zwykły czy może śródskórny ? Moja sunia miała śródskórny ,co okazało się świetną decyzją .
Życzymy szybkiego powrotu do formy :)
Pozdrawiam ciepło ,Ala i Czika .
Będzie dobrze. Dobrze, że podjęłaś taką decyzję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdecznie :)
Te pierwsze chwile są straszne, na samą myśl, że niedługo będę to przeżywać drugi raz, ciarki przechodzą ;).
OdpowiedzUsuńMoże jak mało pije to zamiast suchej karmy dawaj jej na razie coś wilgotniejszego?
Pierwsze dni są najgorsze, ale będzie dobrze ;) trzymamy kciuki :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że suczka jest już po zabiegu, popieram sterylizację jeśli suka ma nie być rozmnażana :)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że się tak męczy... Ale to minie po kilku dniach. Pamiętam, gdy mój Misiek był w kastracji. Pierwszy tydzień był dla niego ciężki, ale za dwa tygodnie nie widział już nic o tym co przeżył, był znów w formie i jest do dziś oczywiście :)
Życzę Li, by szybko odzyskała siły i by rana się goiła bez problemu.
Pozdrawiam.